Okolicznościowe

Najdroższy prezent

Prezent świąteczny

Święta Bożego Narodzenia to czas spotkań rodzinnych i prezentów. Chyba wszyscy lubimy dostawać prezenty, a myślę nawet, że wszyscy lubimy je dawać. Nie możemy jednak zapominać czym faktycznie są Święta i o czym mają nam przypominać – o najdroższym prezencie jaki kiedykolwiek otrzymaliśmy, mianowicie o Synu Bożym, który przyjął naturę ludzką, stał się człowiekiem, aby w końcu umrzeć dając wszystkim ludziom nadzieję życia wiecznego.


Boże Narodzenie – przynajmniej w założeniu – powinno przypominać nam o wydarzeniach mających miejsce ponad 2000 lat temu w małym żydowskim miasteczku – Betlejem. To tam narodził się Jezus – przez chrześcijan uznawany za oczekiwanego Mesjasza (Chrystusa) i Syna Bożego, równego ontologicznie Bogu Ojcu. To właśnie wtedy i tam symbolicznie narodziło się chrześcijaństwo, a w VI wieku uznano, iż wydarzenie to było na tyle przełomowe w historii świata, że zaczęto liczyć lata symetrycznie od tej daty (tj. przed i po roku narodzin Jezusa) [1].

Chociaż sam jestem chrześcijaninem, to jednak im dłużej zastanawiam się nad chrześcijaństwem, tym bardziej dochodzę do wniosku, że jest to dziwna religia. Czego ta dziwność miałaby dotyczyć? Przede wszystkim warstwy teoretycznej, nauki czy doktryny, tzn. teologii – rozumowej refleksji nad tym kim jest i co robi Bóg.

Po pierwsze uznaje się, iż istnieje jeden Bóg w trzech osobach: Ojcu, Synu i Duchu Świętym. Już samo to zdanie może niektórym przysporzyć dość pytań i problemów.

Ponadto Bóg ten jest Absolutem, a więc m.in. jest niezmienny, bezcielesny, pozaświatowy (nie przynależący do tego świata, a więc poza czasoprzestrzenią), doskonały, absolutnie dobry, niecierpiętliwy (nie podlegający cierpieniom), wszechobecny, wszechmocny, wszechwiedzący, niezłożony. Jeżeli poddamy analizie pojęciowej każdy z wymienionych atrybutów okaże się, że niektóre z nich zawierają w sobie (lub w zestawieniu ze sobą) logiczną sprzeczność. Aby sprzeczności te nie miały miejsca musimy odrzucić potoczne rozumienie wspomnianych pojęć i odpowiednio je zdefiniować.

Podam przykład. Bóg jest wszechmocny – pod pojęciem wszechmocy zazwyczaj rozumie się zdolność czy możliwość uczynienia wszystkiego. Jednak tak rozumiana wszechmoc rodzi pytanie: Skoro Bóg jest wszechmocny, czy może stworzyć kamień, którego by nie mógł podnieść? Jeśli powiemy, że tak, oznaczać będzie, iż Bóg nie jest wszechmocny, gdyż nie może podnieść kamienia, który stworzył. Jeśli powiemy, że nie może takiego kamienia stworzyć, również okaże się niewszechmocny.

Z tego też powodu filozofowie chrześcijańscy w swoich rozważaniach doprecyzowywali pojęcia odnoszące się do Bożych atrybutów, aby unikać logicznych sprzeczności.

Widzimy zatem, że zarówno logika jak i mowa potoczna nie są w stanie dobrze opisać Boga. Dlatego niektórzy odrzucają chrześcijaństwo jako religię nieracjonalną. Jednak jest pewien argument, które mnie przynajmniej pozwolił pozostać w chrześcijaństwie, tzn. który przemówił za jego wewnętrzną racjonalnością: Jeśli istniałby Bóg chrześcijański to z samej definicji musiałby być dla nas niezrozumiały i rozumowo niepoznawalny. Wewnętrzna racjonalność nieracjonalności wierzeń chrześcijańskich oparta jest na Tajemnicy Boga. Tak jak krzesło nie może zrozumieć stolarza, pies człowieka czy nawet noworodek swojego rodzica, tak też stworzenie nie może zrozumieć Stwórcy, a byty światowe pozaświatowego Boga.


Jedną z takich Tajemnic Boga jest cud Wcielenia, tzn. to, że jedna z Boskich Osób – Syn Boży – przyjmuje naturę ludzką i staje się człowiekiem. Apostoł Jan wyraził to w następujący sposób:


A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy

Ewangelia św. Jana 1,14

O tym, czym jest Słowo pisałem w poprzednich artykułach (Część 1 i Część 2). Teraz napiszę jedynie w skrócie, że Słowo to inaczej Boski Rozum, który stworzył świat – Stwórca – ale nie Bóg Ojciec, chociaż Słowo posiada naturę boską (J 1,1-3). I właśnie ta Boska Osoba, która stworzyła ten świat stała się ciałem, co w języku starożytnych Żydów oznaczało tyle co człowieka. Stwórca stał się stworzeniem, po to aby mógł wieść życie podobne do naszego, a w końcu móc oddać swoje życie jako ofiarę za nasze grzechy. Byłoby to niemożliwe w przypadku niecierpiętliwego, wiecznie żyjącego Boga. Z drugiej zaś strony Jezus z Nazaretu, zapowiedziany Mesjasz i Zbawca, zachował swoją boską naturę, chociaż niektóre jej atrybuty zostały ukryte, czy być może nawet usunięte (choć to już jest pole spekulacji).

Tak więc Święta Bożego Narodzenia powinny być czasem refleksji nad cudem i Tajemnicą Wcielenia Syna Bożego, Jego miłości i poświęcenia. Niestety świat gospodarki wolnorynkowej bardzo lubi wszelkiego rodzaju święta i okazje bez różnicy na ich tło: pogańskie Halloween, narodowe i patriotyczne święta niepodległości, dni chłopaka, dziewczyny, babci, dziadka, mamy, ojca czy religijne święta Bożego Narodzenia. Każda okazja jest dobra, żeby wypuścić produkt, którym można nadrobić gorsze okresy rozliczeniowe.

Jednak my mówimy stanowcze NIE – nie zgadzamy się na komercjalizację Świąt Bożego Narodzenia! Oczywiście – nie jesteśmy w stanie przeciwstawić się trendom społecznym i marketingowym. Ale to, co możemy zrobić to poruszyć temat narodzin Jezusa przy świątecznym stole, przeczytać pierwszy i drugi rozdział Ewangelii św. Mateusza, albo drugi rozdział Ewangelii św. Łukasza. Możemy umieścić na Facebooku jakiś tekst biblijny, albo po prostu, oprócz zdrowia, szczęści i pomyślności, życzyć Bożego błogosławieństwa i pociechy/radości z narodzonego Syna Bożego, który tym aktem wyraził do nas swoją wielką miłość.

Życzę, aby każdy z czytelników miał w te Święta czas na refleksję nad najdroższym prezentem jaki kiedykolwiek otrzymaliśmy – zarówno jako ludzkość jak i każdy z osobna – nad Wcielonym Słowem i aby ta betlejemska Tajemnica inspirowała nas do wychodzenia z własnej sfery komfortu ku dobru Drugiego.


[1] Mnich Dionizy Mniejszy pomylił się w swoich obliczeniach o kilka lat, co oznacza, że faktycznie Jezus narodził się nie później niż w 5 r. p.n.e.

Konrad Pasikowski


Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *