Aktualności

All you need is love!

Już od ponad 50 lat możemy słuchać piosenki All you need is love (The Beatles). Jednak, jak wiadomo, każdy śpiewać może, trochę lepiej, lub trochę gorzej – i chociaż zazwyczaj odnosimy te słowa do poziomu wykonania artystycznego, to jednak podobnie jest i z treścią. Czy to prawda, że wszystko, czego potrzebujemy to miłość? A jeśli nawet byłoby to prawdą w 1967 roku, to czy tu i teraz – 14. lutego 2018 roku, w Siedlcach – miłość faktycznie jest panaceum?

Zanim odpowiemy sobie na to pytanie, warto zauważyć, iż w bieżącym roku tzw. Walentynki czy Dzień Wszystkich Zakochanych zbiega się z Środą Popielcową, która jest w Kościele katolickim pierwszym dniem Wielkiego Postu – okresu modlitwy, wyrzeczeń i bezinteresownej jałmużny. Ciekawy jestem jak nasze społeczeństwo – uznające się zarówno już za Zachodnie jak i nadal katolickie – będzie umiało połączyć te dwie okazje.

Wracając jednak do miłości. Niewątpliwie wszyscy cierpimy na deficyt miłości, albo raczej Miłości – pisanej kursywą i wielką literą. Niewątpliwie Miłość jest cudem i działa cuda. Podobno przed laty Uniwersytet Johna Hopkinsa (Baltimore, Maryland, USA) zlecił studentom ostatniego roku przeprowadzenie wywiadu środowiskowego z 200 nastolatkami w wieku 12-16. Raport końcowy wskazywał, iż 90% badanych przynajmniej raz trafi do więzienia, jako że wywodziło się z biednej dzielnicy (skrót myślowy). Po 25 latach udało się odszukać 180 badanych – okazało się, że jedynie 4 z nich odbywało karę w więzieniu. Gdy próbowano doszukać się czynnika, który wpłynął na życie tych młodych ludzi, zauważono, iż prawie każdy wspominał o pewnej nauczycielce. Naukowcy odszukali tę kobietę i spytali o sekret jej pedagogicznego podejścia – po chwili zastanowienia nauczycielka powiedziała jedynie: Naprawdę kochałam moich uczniów.

Apostoł Jan – nazywany również Umiłowanym, a ja bym jeszcze powiedział Miłującym – napisał w 1 Liście 4,8: “Kto nie miłuje, nie zna Boga, gdyż Bóg jest miłością”. W tym samym liście czytamy również: “Jeśliby ktoś mówił: «Miłuję Boga», a brata swego nienawidził, jest kłamcą, albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi” (1 J 4,20).

Oznacza to, że Miłość jest istotą Boga, a nasza miłość do Boga przejawia się w pierwszej kolejności miłością do ludzi. Tak samo ujął to Jezus w przypowieści O kozłach i baranach (Mt 25,31-46). Inaczej mówiąc – więcej pobożności jest w tym, aby pomóc drugiemu człowiekowi, niż w tym, aby się modlić; większą miłość okażesz Bogu mówiąc dobre słowo i uśmiechając się do sąsiada, niż przejść milczkiem, ale za to przeczytać później jakiś Psalm. Nie zrozumcie mnie źle – nie ma nic złego w tym aby modlić się i czytać Biblię. To trochę jak paleniem tytoniu i uprawianiem sportu – zdrowiej jest palić tytoń i uprawiać sport, niż nie robić jednego i drugiego. Nieco podobnie i w naszym przypadku – więcej przejawów Bożego działania można dostrzec w “pomocnej dłoni”, niż w samotnym czasie spędzonym na kontemplacji. Ta zasada została wspaniale ukazana w życiu Jezusa, który większość swojego działania koncentrował na szeroko pojętej pomocy ludziom, a nie na ceremoniale czy życiu pustelniczym.

Hieronim ze Strydonu (331-420 n.e.) – jeden z pierwszych historyków Kościoła chrześcijańskiego – przekazał tradycję, iż apostoł Jan, gdy już się zestarzał, odwiedzał zbory chrześcijańskie i ciągle powtarzał: Dzieci, kochajcie się nawzajem. Jego uczniowie, znużeni ciągłym wysłuchiwaniem tych słów spytali, dlaczego wciąż to mówi. Odpowiedź brzmiała: Dlatego, że takie jest przykazanie Pana. Jeśli będzie tego przestrzegać, nie musicie już robić nic więcej.

Nie wiemy, czy apostoł Jan faktycznie tak powiedział, ale nawet jeśli by tak nie było, w tych słowach jest ukryta niezwykła głębia, którą Jezus przekazał nam, mówiąc: “Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali tak, jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie. Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali»” (J 13,34.35).

Oczywiście – taki prosty przekaz ewangeliczny nie będzie się niektórym podobał, a szczególnie członkom Kalifatu KAC*. Jak to – powiedzą – chrześcijaństwo to coś więcej niż miłość. Nic nie trzeba robić tylko kochać? A zachowywanie przykazań? A praca nad samym sobą, nazywana uświęceniem? A ja na to powiem – co może być większego niż miłość Boga do człowieka? A czym jest chrześcijaństwo jeśli właśnie nie ludzką odpowiedzią na głos Ducha Świętego, który ukazuje nam tę Bożą miłość objawioną w Jezusie Chrystusie? Nic nie trzeba robić tylko kochać? Nie jestem pewien, czy to jest takie “tylko” – jak na razie widzę więcej patologizacji relacji międzyludzkich, którym w sposób nieuprawnionym nadano nazwę “miłości”. Nawet w społeczności chrześcijańskiej – plotki, zazdrość, krzywe spojrzenia, nieufność, narzucanie własnego widzimisię – wymieniać dalej? A więc Miłość, to nie jest tylko miłość. Zachowanie przykazań? Których? Czy dwa największe przykazania nie streszczają wszystkich do jednego słowa: Miłość? Miłość do Boga i do człowieka. Praca nad swoim uświęceniem? Akurat coś, co nie jest święte nie może samo siebie uświęcić – tak jak to, co jest nieożywione nie może samo siebie ożywić, a to, czego nie ma, nie może powstać samo przez siebie. Święty jest jedynie Bóg i to On, dzięki krwi Jezusa i przez Ducha Świętego nas uświęca, a na skutek tego uświęcenia nasze życie zostaje przeminione. Gdzie jest więc miejsce na mój wkład w zbawienie czy przemianę charakteru? Gdzie jest miejsce na moją pracę? Chyba, że chcemy pomóc Jezusowi, bo nie radzi sobie z naszym zbawieniem – ale to zostawmy legalistom, bo inaczej zostaną bezrobotni.

Oczywiście, Pismo Święte mówi o przypadku, gdzie zostajemy postawieni (czy sami dochodzimy do takiej sytuacji) przed koniecznością wyboru – miłość do ludzi ALBO miłość do Boga. W tym jednym przypadku przykazanie o miłości do Boga góruje (Mt 10,24-33; Dz 4,19.20).

Czy więc, wszystko, czego potrzebujemy jest miłość? Tak! Miłość Boga jest dla nas wszystkim, czego potrzebujemy. Miłość do Boga i do ludzi to wszystko, do czego jesteśmy powołani. Co to dokładnie znaczy? Aby poznać szczegóły wtedy faktycznie musimy udać się do Pisma Świętego, czytać, studiować i rozważać. Ale całe Pismo – jak mówi Jezus – streszcza się w 2 przykazaniach miłości.

Miłujmy się!

 


* Fikcyjna nazwa, określająca osoby lub grupę osób o poglądach fundamentalistycznych w ramach wyznania chrześcijańskiego.

 

Konrad Pasikowski


Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *